Walentynki

Pewnie jeszcze nie wiesz, że jestem kombinatorką. Z najprostszej rzeczy zrobię eksperyment. W ubiegłą niedzielę zrealizowałam moją ideę i razem z P. zrobiliśmy racuchy kakaowe. Ja zrobiłam masę i usmażyłam cztery, a P. resztę. Spaliliśmy je, a jeden zrobiony przez P. miał nawet ciekłą masę w środku, ale i tak zjedliśmy ze smakiem.
P. w poniedziałek, ponownie, wyjechał do Elbląga, zostawiając mnie samą na pastwę nauki. Szczerze starałam się uczyć, ale temat Architektury Komputerów nie dość, że jest nieciekawy, to jeszcze zakres obejmuje historię budowy komputerów, a to jest to, czego kompletnie nie jestem w stanie znieść. Dodatkowo, na piątek (swoją drogą 13-stego) miałam wyznaczony termin zdawania egzaminu na certyfikat Advanced Salesforce Developer, którego otrzymanie jest moim celem zawodowym na ten rok. Kumulacji mej niedoli dopełniła praca na trzech projektach jednocześnie. Jednym słowem: makabra.
Ale były też miłe momenty w tym tygodniu. W środę dostałam kartę z Malborka od P., którą mi wysłał jak przesiadał się do pociągu do Elbląga. To była bardzo miła niespodzianka. P. wrócił do mnie w czwartek wieczorem z dwoma książkami, Stary Człowiek i Morze oraz Moje Sekretne Życie, i czekoladkami Milkyway Lila Stars.
Egzaminu do Advanced Salesforce Developer nie zdałam przez co miałam niezbyt dobry humor w piątek. Wszyscy próbowali mnie pocieszyć, koledzy w pracy, P., a nawet mama. Do ostatniej chwili, wydawało mi się, że przekroczyłam próg wynoszący 73%, a tu zonk.
Dziś są Walentynki, a ja miałam egzamin poprawkowy z Architektury. Uważam, że poszedł mi dobrze, ale obawiam się, że jestem zbyt pewna siebie.
A no właśnie. Walentynki.
To jest dla mnie ważny dzień. Mamy wtedy z P. naszą rocznicę związku.
Kilka lat temu, poszliśmy razem na spacer, a P. dał mi czekoladkę w kształcie serca i mały słoiczek miodu. Do tego czasu nie wiedziałam, czy on chce się ze mną wiązać i czy ja chcę się z nim wiązać, dlatego ten moment traktuję jako przełom. Później, gdy rozmawialiśmy, od czego to się wszystko zaczęło, powiedziałam, że chyba od Walentynek i tak już zostało.
Wyciągając dziś rano mojego laptopa, wyskoczyła z pokrowca czerwona koperta zaadresowaną do mnie. Była w niej różowa kartka z wierszykiem od P. Zrobiło mi się bardzo miło i głupio zarazem, bo ja nic dla P. nie miałam.

Walentynka dla mnie od P.

Dlatego wracając z uczelni, przygotowałam dla P. walentynkę, którą podrzuciłam mu ukradkiem, na jego laptopa.

Walentynka dla P.

P. mówi, że jeże nie są romantyczne, ale ja myślę, że on po prostu się nie zna. Ja, przecież, dostałam kartkę z niedźwiedziem, a kto poza P. uważa, że niedźwiedź, który atakuje ludzi jest romantyczniejszy od niewinnych jeżyków?
Wieczorem poszliśmy z P. na przedstawienie Szalone Nożyczki do Teatru Kwadrat. W poczekaniu na spektakl P. kupił mi latte i tort bezowy. Tort był pyszny, puszysty i kremowy. Zawierał borówki, kawałki pomarańczy i karmel. Kawa znakomicie łamała tę słodycz.

Latte i tort bezowy z kawiarni Teatru Kwadrat.

Bardzo dobrze się bawiliśmy. Aktorzy trochę improwizują, bo wchodzą w interakcje z widzem. Sami, często, się z siebie śmieją, co jest obecnie rzadkością.
Dodatkową atrakcją jest to, że zakończenie spektaklu wybiera widownia.

Scena Szalonych Nożyczek.

Potem, poszliśmy do coś zjeść.
Teraz siedzimy już w mieszkaniu. W naszej czystej, pachnącej świeżym praniem kawalerce, którą P. dziś ogarnął.
Cieszę się, że cię mam P.

PKiN w walentynkowym wydaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz