Czas

Wczoraj nie udało mi się zrobić kolacji. Ryba zdążyła się zepsuć w lodówce. Co za szkoda.
Wieczorem poszłam z P. do kina. Nie mogliśmy się dogadać co do filmu, więc poszliśmy na różne seanse. P. wybrał Uprowadzoną 3, a ja Teoria wszystkiego, który opowiada historię Stephena Hawking'a. Film chciałam zobaczyć choćby dlatego, że czytałam Krótką historię czasu, która urzekła mnie prostym wytłumaczeniem podstaw funkcjonowania świata i oglądałam jego wystąpienie na konferencji TED, kiedy to zadał pytania dotyczące działania wszechświata i opowiadał o swoich rozważaniach.


Film okazał się być idealnym na sobotni wieczór. Lekki, romantyczny, momentami wzruszający, czasem zabawny, z utworami Wagnera i Ludovico Einaudi'ego w tle.
Zaczyna się od czasów studenckich Stephena, kiedy to poznaje Lucy na imprezie.






Niedługo potem Hawking dowiedział się, że ma ALS i, że lekarze przewidują, iż za dwa lata umrze.
Jest to dość gwałtowny zwrot akcji. Z pogodnego, towarzyskiego studenta, staje się zamkniętym w sobie, samotnikiem. Lucy udaje się go wyciągnąć z tego stanu pod-depresyjnego.


Niedługo potem została jego żoną. Owocem ich małżeństwa jest trójka dzieciaków.




W międzyczasie, Stephenowi udało się zrobić dyplom, po czym został pracownikiem naukowym na Uniwersytecie Cambridge.


Choroba postępowała. W pewnym momencie Hawking musiał zacząć poruszać się na wózku. Po nieszczęśliwym wypadku w Operze Wiedeńskiej, zapadł w śpiączkę. Lekarz powiedział Lucy, że to dobry moment na eutanazję, gdyż, aby go wybudzić muszą mu zrobi tracheotomię (co się wiązało z tym, że nie będzie mógł mówić). Lucy kazała wybudzić męża. Zatrudnili pielęgniarkę Elainę, zamontowali mały komputer, z syntezatorem mowy, dzięki któremu Stephen mógł się porozumiewać. Stephen napisał wówczas Krótką Historię Czasu, pracę dzięki której zaczął być rozpoznawalny.


Historia kończy się, w momencie, gdy Hawking dostaje wyróżnienie z rąk Królowej Elżbiety II.
Film cechuje świetna gra aktorska. Eddie Redmayne, odtwórca głównej roli, zasłużył, wg mnie, na nobla.
Dziś jedziemy do Modlina Twierdzy, do rodziny P. Lubię tam przebywać. Okolica jest pełna zieleni, bunkrów i starych opuszczonych budynków. Wymarzona na niedzielny spacer.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz