Misz-masz

Cześć, co u ciebie? Bo u mnie znakomicie, w szczególności odkąd zaliczyłam Architekturę komputerów! Okazało się, że nie taki wilk straszny. Zapisałam się na ostatni brakujący egzamin z Matematyki Dyskretnej 1, jednakże okazało się, że muszę od nowa zaliczać cały przedmiot. No cóż, nie mam wyjścia.
Praca inżynierska powoli idzie do przodu. Na 7 rozdziałów napisałam już 2 i pół. Poza pracą mam jeszcze do napisania program komputerowy i badania do przeprowadzenia. Mam nadzieję, że się wyrobię do czerwca, choć tępo pracy wzbudza we mnie wątpliwości.
W zeszłą niedziele widzieliśmy się ze znajomymi. Paulina i Janusz mieszkają na Żoliborzu. Zaprosili nas na film, popcorn i delicje. Oglądaliśmy nową polską produkcję Bogowie wyświetlaną na projektorze. Paulina jest w ósmym miesiącu ciąży, więc obyło się bez alkoholu. Miło spędziłam czas.
Ostatnio się zmuszam by codziennie rano, by po przebudzeniu zakładać strój do ćwiczeń, rozkładać matę i 15 min ćwiczyć jogę. Codziennie urozmaicam mój zestaw ćwiczeń o nowe asany. Początkowo było mi bardzo ciężko, ale dziś udało mi się wreszcie dojść do drugiego etapu pozycji Uttanasana, gdzie dotykałam rękoma maty! Zrobiłam też prawie prawidłowo pozycję Vrksasana, czyli drzewa.
Co do przygotowania do ślubu to przyszły moje buty i sweterek. Buty robione były na zamówienie. Sama je projektowałam, bo chciałam mieć złote, skórzane balerinki. Te są z włoskiej, miękkiej skóry.



Sweterek zamówiłam w sklepie internetowym. Jest elegancki, z kwiatami i perełkami, ma lamówkę ze złoceniami, bufki i jest zapinany tylko na górę. Sięga mi do pasa.


Suknię mi szyje krawcowa. Model, który mi uszyje to ten na zdjęciu poniżej. Wstążka będzie w kolorze beżowym, z kokardą z tyłu.


Zamiast welonu będę miała fascynator. Podobają mi się poniższe.



Chcę mieć też bukiet z konwalii.


Kolczyki to będą zwykłe wpinane perełki, nie planuję żadnej innej biżuterii. Jeszcze nie wiem jaką będę miała fryzurę. P. załatwił nam obrączki u jubilera. Będziemy przetapiać złoto jego rodziców. Zapisał też nas do poradni małżeńskiej na spotkania.
Na zajęciach kursu przedmałżeńskiego robiliśmy z P. dla siebie symbole miłości z różowego mydełka. P. mi zrobił serduszka i mózg, a ja jemu małego Eskimoska (nie pytaj, nie zrozumiałam zadania).



Wiesz, że mam ukulele? Marzę, by nauczyć się na nim grać tak jak Marilyn Monroe


lub Elvis Presley, albo chociażby Julia Pietrucha.


Dziś chcę też nauczyć się piec torcik czekoladowy wg przepisu Juli Child.


Na pewno dam Ci znać jak wyszedł. Tymczasem pokażę Ci co jadłam dziś na śniadanie.


Ta nieciekawie wyglądająca papka to kasza jęczmienna z jogurtem, miodem, cynamonem, pomarańczami i sezamem. Mój wymysł, ale wyszło wyśmienite!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz