Akcja filmu rozgrywa się w czasie II wojny światowej, w położonej na wybrzeżu Casablance. Trafiają tu uciekinierzy z Europy w celu dostania się do Ameryki.
W mieście króluje klub Ricka Blaine'a, gdzie spotykają się okoliczni mieszkańcy, uciekinierzy i oszuści. Pewnego dnia trafia tam przedstawiciel ruchu oporu Victor Leszlo z jego piękną żoną Ilsą Lund. Para stara się zdobyć listy tranzytowe, gdyż są one ich przepustką do Ameryki. W ich posiadaniu jest właściciel klubu, który miał romans z Ilsą, gdy przebywali oni w Paryżu. Jak się można domyślić, spotkanie po latach budzi w obojgu dawne uczucia.
Film jest przepełniony muzyką bluesową. Określam go jako romantyczny i rzeczywisty zarazem. A inteligentny i zarazem humorystyczny dialog mnie zachwycił. Przykład:
W środę, 4 marca, poszliśmy z P. do Teatru Muzycznego Roma na spektakl Mamma Mia!. Czekałam na ten moment od października, kiedy to kupiłam bilety. Początkowo miała iść ze mną żona mojego taty, ale okazało się, że nie da rady się wyrwać z domu. Niech żałuje, bo przedstawienie było rewelacyjne! O wiele lepsze niż sobie mogłam wymarzyć. Plaża, może, woda, miłość i zabawa, sprawiły, że poczułam się jak na wakacjach. Podczas spektaklu śmiałam się i płakałam naprzemiennie. Anna Sroka-Hryń, która grała Donnę złapała mnie za serce swoim wokalem. Tak bardzo dobrze znane mi przeboje ABBY po polsku brzmiały tak dobrze jak ich oryginalne wersje. Pod koniec widownia biła na stojąco brawo dobre 20 minut. P., choć nie jest fanem musicali i siedział chory na sal, był również zachwycony.
Na piątkowe spotkanie przedmałżeńskie zrobiłam ciasteczka cytrynowo-maślane, z poniższego przepisu, które wszystkim smakowały.
Zrobiłam też placek z ciasta francuskiego z groszkiem i miętą z przepisu Jamiego Olivera (Gotuj sprytnie jak Jamie), ale to już dla nas na obiad.
Tymczasem już kończę, bo czas jechać na wieś!
Film jest przepełniony muzyką bluesową. Określam go jako romantyczny i rzeczywisty zarazem. A inteligentny i zarazem humorystyczny dialog mnie zachwycił. Przykład:
Ugarte: Dziś w nocy zwijam cały interes i w końcu wyjeżdżam z Casablanki.
Rick Blaine: Komu dałeś łapówkę za wizę? Renaultowi czy sobie?
Ugarte: Sobie. Miałem rozsądniejszą cenę.oryginał:
– Well, Rick, after tonight I’ll be through with the whole business, and I am leaving finally this Casablanca.
– Who did you bribe for your visa? Renault or yourself?
– Myself. I found myself much more reasonable.
Klub Ricka. |
Na piątkowe spotkanie przedmałżeńskie zrobiłam ciasteczka cytrynowo-maślane, z poniższego przepisu, które wszystkim smakowały.
Składniki:
- 260 g mąki pszennej
- 80 g cukru pudru
- 120 g masła
- 2 łyżki śmietany
- 2 żółtka
- starta skórka z dużej cytryny
- starta skórka z połowy pomarańczy
Przepis:
Masło ucieramy z cukrem pudrem na gładką masę.Przepis pochodzi z tej strony.
Dalej ucierając dodajemy śmietanę i żółtka.
Następnie dodajemy przesianą mąkę oraz starte skórki owocowe.
Zagniatamy na gładkie ciasto i odkładamy na 40 minut do lodówki.
Następnie rozwałkowujemy na grubość ok 5mm i wykrawamy ciasteczka.
Możemy również użyć stempli do ciastek aby nadać im oryginalnego wyglądu.
Pieczemy do zrumienienia (ok.15 minut) w 180 stopniach.
Zrobiłam też placek z ciasta francuskiego z groszkiem i miętą z przepisu Jamiego Olivera (Gotuj sprytnie jak Jamie), ale to już dla nas na obiad.
Piątkowe spotkanie poprowadziła nam Natalia Suszczewicz, która jest ginekologiem i położnikiem, matką dwójki dzieci i żoną od ośmiu lat. Opowiadała nam m.in. o tym czym jest in vitro, antykoncepcja hormonalna i Naturalne Metody Planowania Rodziny. Przyznam się, że bardzo dużo wyniosłam z tych zajęć. Przeciętny Kowalski wie o tych sprawach tyle co napiszą w gazecie lub powiedzą w telewizji. Z racji tego, że czytam zazwyczaj prasę feministyczną (wysokie obcasy) i oglądam liberalne programy telewizyjne (dzień dobry tvn) to nie miałam okazji poznać drugiej strony medalu, a jednak warto, bo jak inaczej można wyrobić sobie subiektywny pogląd na daną sprawę?
Na pewno napiszę Ci coś o tym jeszcze jak pozbieram na ten temat myśli i dowiem się coś więcej o tym, a to podobno nastąpi podczas kursu w poradni małżeńskiej.
Mamy już zaproszenia na ślub i zaraz jedziemy rozdać pierwsze z nich mojej rodzinie. Zaproszenia są takie jak sobie wymarzyliśmy, delikatne, a zarazem wyraziste. Nie mają typowego ślubnego wyglądu, bo nie znajdziesz na nich motywu obrączek, gołąbków, czy serduszek.
Aby to trochę nadrobić, na zaproszeniu umieściliśmy wiersz Byrona, który nam się bardzo podoba:
Są dwa sercaCzy to nie piękne? Wczoraj dwa, a dziś już jedno. To jest coś w co dla mnie zmieni się po ślubie. Nie ma odwrotu, stajemy się jednością. Podejmując decyzje, patrzymy na naszą drugą połówkę. Gdy małżonek nas potrzebuje, rzucamy wszystko i mu pomagamy, by iść razem przez życie. Doskonale to pokazali nam gdy robiliśmy sobie kolacje trzymając się za ręce.
ich ciągłe, nieustanne bicie
zdaje się w dwóch jestestwach
jedno tworzy życie,
łańcuch który nas wiąże,
los nie skruszy zmianą,
będą bić zawsze razem,
albo bić przestaną.
Tymczasem już kończę, bo czas jechać na wieś!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz