Chwilo trwaj... jestem wykończona, ale jaka szczęśliwa

Jaś skończył 7 tygodni. Jest codziennie coraz mądrzejszy, a ja, przez to, jestem nim coraz bardziej zauroczona mimo, że opieka nad nim mnie wykańcza. Całymi dniami go karmię, przewijam, ćwiczę z nim, noszę go, bawię się z nim, i tak w kółko. Gdy mam chwilę wolnego nawet nie wiem za co mam się wziąć. Czy się najpierw wykąpać, czy zjeść, czy skorzystać z toalety, a może ogarnąć po nas... W nocy też się nie wysypiam, bo oczywiście mamy pobudki na karmienie i przewijanie. Jestem wykończona, choć szczęśliwa.

Dziś zadzwoniłam do P., gdy był już w pracy. Poskarżyłam mu się, że czuję się fatalnie i że go potrzebuję, bo nie dam rady zająć się naszym synem. Zjawił się godzinę po telefonie, zajął się nim i zabrał na spacer. Dzięki niemu spałam chyba z 4 godziny, a gdy wstałam, poczułam się pełna sił. 

Uwielbiam jak się do mnie uśmiecha i wesoło gaworzy. Rozmawiamy razem mówiąc na przemian "Eeee" i "Yyyy". Czytam mu książeczki kontrastowe. Naszym hitem jest "Bardzo pracowity świetlik". Jaś reaguje na grzechotki, wodzi za nimi wzrokiem i uspakaja się gdy nimi grzechoczę. Uspakaja go też muzyka klasyczna. Ostatnio słuchamy razem utwory Czajkowskiego z baletu "Jezioro łabędzie" i z "Dziadka do orzechów". Uwielbia gdy chodzimy razem na mieście w chuście. Z zaciekawieniem ogląda świat. Szybko też w niej usypia. 

Byliśmy tydzień na wsi, u taty i K. Jaś się poznał z ich psem, Infi, która informowała mnie o stanie Jasiowej pieluchy i pilnowała każdego (prócz mnie), gdy trzymał mój skarb na rękach (na P nawet zawarczała, gdy młody zaczął płakać na jego rękach). Dwa razy zajechaliśmy do Błonia na spacer, by Jaś się poznał ze swoim starszym o 9 dni imiennikiem. Byliśmy w kawiarni, gdy Ja z koleżanką piłyśmy herbatę, mój Jaś plądrował mi pierś i wyrażał swoje niezadowolenie, że już z nim nie chodzę. Pobyt na wsi był dla mnie pouczający. Dowiedziałam się jak dużo P. mi pomaga i jak mnie odciąża, gdy tylko wraca z pracy. Miałam trochę czasu na przemyślenia dot. naszej małej rodzinki. Postanowiłam, że chcę wprowadzić do niej jakieś zwyczaje, by młody uczył się od najmłodszych lat wartości jakimi się kierujemy. I tak teraz w niedzielę chodzimy do kościoła przy Placu Grzybowskim, potem kupujemy sobie bułki w Charlotte i idziemy do parku Saskiego na wspólny rodzinny spacer. W poprzednią, zaszliśmy do Opery Narodowej i kupiliśmy dla mnie Cyganerię na DVD.

Jaśzaliczył też swoją pierwszą imprezę. Z okazji 30 rocznicy ślubu, rodzice P. zaprosili rodzinę i znajomych do hotelu 232 na obiad i potańcówkę. Mój syn nie lubi zbiorowisk. Trudno mi jest go uspokoić, gdy wokoło są nowe zapachy i gdy jest gwarno. Najlepiej sprawdza się wówczas chusta. Gdy go motam i się z nim bujam lekko, on trochę marudzi, ale się uspakaja, a w efekcie zasypia. 

Chodzimy codziennie na spacery. Czasem uda mi się umówić z koleżanką, którą poznałam w szkole rodzenia. Urodziła swojego synka, 9 dni po narodzinach Jasia. We wtorek, gdy było chyba z 21 st. C, poszłyśmy razem do Łazienek Królewskich. Podczas spaceru przystawałyśmy na ławce by karmić nasze pociechy i śmiałyśmy się na myśl co w danej chwili myślą o nas przechodni ludzie. Dla mnie to niecodzienny widok, dwie młode matki siedzą na ławce w parku, karmią dzieci i wesoło rozmawiają o macierzyństwie. W najśmielszych snach, nie podejrzewałam, że będę w takim widoku grać pierwszoplanową rolę.

Z każdym dniem mój synek jest coraz większy. Gdy się urodził ubierałam go w ubranka o rozmiarze 62, które były na niego sporo za duże, niektóre 56 pasowały na styk. Teraz Jaś nosi ubranka o rozmiarze 68. 

W piątek czeka nas szczepienie. Słyszałam, że dzieci przeraźliwie na nich płaczą. Trochę się tego boję, bo mnie strasznie boli gdy on cierpi. Janek ma kręcz szyjny lewostronny. Chodzimy z nim na rehabilitacje i dwa razy dziennie ćwiczymy z nim sami w domu. Bardzo płacze gdy mu rozciągamy ten felerny mięsień, ale nie mamy wyjścia, musimy z nim ćwiczyć.

Jest coraz cieplej. Nie mogę się doczekać chwili, gdy rozłożymy w parku kocyk i Jaś dotknie swoimi ślicznymi stópkami trawy, gdy połaskocze go w nie wiatr. Chcę mu tyle pokazać, a on jest taki ciekawy świata. 

Mam tylko jedną myśl by to wszystko skomentować - carpe diem, chwilo trwaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz