Rankiem 4 maja byliśmy już we Francji, gdzie zjedliśmy prawdziwe francuskie śniadanie złożone z croissants z dżemem, café au lait i soku pomarańczowego. Potem codziennie rano jedliśmy to samo, a wieczorami we francuskiej restauracji, obiad popijając czerwonym, wytrawnym, francuskim winem.
Potem pojechaliśmy do hotelu by odpocząć. Kolejnego dnia byliśmy w muzeum perfum, które nas nie zachwyciło i na Cmentarzu Père-Lachaise, gdzie spoczywa wiele znanych osobistości. Widzieliśmy grób Oscara Wilde'a, Gioacchino Rossiniego, Marcela Prousta, Eugène Delacroix, Fryderyka Chopina, Jima Morrisona, Édith Piaf i wiele innych.
Wieczorem odbyliśmy rejs po Sekwanie. Następnego dnia byliśmy na Wersalu, widzieliśmy grób Napoleona, byliśmy w muzeum Rodina, pod Łukiem Triumfalnym i na Polach Elizejskich.
Wersal znałam wcześniej z filmu Maria Antonina Sofii Coppoli, który wydał mi się wówczas pełen przepychu i bogactwa. Nie inaczej jest jak zobaczy się go na żywo. Jeszcze nigdy nie widziałam tak ogromnego i zadbanego ogrodu!
Rozchorowałam się zaraz po przyjeździe do Paryża i dlatego, że miałam gorączkę, a pogoda była wietrzna, zrezygnowaliśmy z wejścia na Łuk.
Nazajutrz zaliczyliśmy Louvre, Panteon, Katedrę Notre Dame, Muzeum D'Orsay. O matko! Jak ja kocham impresjonizm. Tego dnia czułam się jak w bajce.
W ogrodach Louvre, pijąc kawę i jedząc bagietkę, wypisałam pocztówki, które wysłaliśmy do rodziców, B., przyjaciół, kolejnego dnia, gdy zwiedzaliśmy dzielnicę żydowską Marias.
Ostatniego dnia pojechaliśmy do dzielnicy La Defense i na wzgórze Montmare, by zobaczyć Bazylikę Sacre Coeur. Niesamowite przeżycie zobaczyć bardzo nowoczesną dzielnicę w zestawieniu z jedną z najstarszych. Pod Bazyliką jedliśmy bagietki z foie gras opalając się na trawie wśród młodzieży francuskiej.
Wróciliśmy do Warszawy po południu 10 maja. Pojechaliśmy zaraz na wybory prezydenckie i do rodziców P., by odebrać prezenty. Dostaliśmy wina, kwiaty, karafkę, komplet sztućców, książkę kucharską z polskimi, regionalnymi przepisami i dysk zewnętrzny.
Po podróży został nam jeszcze tydzień wolnego, który spędziliśmy już w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz