8 tydzień ciąży

Cześć!
Szczęśliwie dobiega końcowi mój 8 tydzień ciąży. Podobno u mojego dziecka wykształtował się przewód słuchowy zewnętrzny. Ucho wewnętrzne już też jest rozwinięte. Jeszcze nic nie słyszy, ale i tam mówię do niego. Opisuję jemu moje uczucia jakie do niego żywię i otaczający nas świat. P. też głaszcze i mówi do mojego brzuszka. Powiedział, że będzie mówić przez pępek, bo to najkrótsza droga do macicy (uwielbiam te jego teorie!). P. skolekcjonował całą serie Muminków, którą obiecał czytać brzuchowi jak będzie większy (pewnie za jakieś 12 tyg :-)).
Maleństwo reaguje teraz na ruch. Oczywiście tego nie odczuwam, bo ma zaledwie 1,5 cm, ale czytałam, że lubi płynny, miarowy rytm, np. gdy maszeruję lub pływam.
Brzuszek mam już lekko uwypuklony. Jeszcze bez problemu mieszczę się we wszystkie swoje ubrania, ale pasek musiałam poluźnić (jeden mi pękł!) i lepiej się czuję w luźnych rzeczach.
Zaczęłam stosować krem przeciw rozstępom. Dowiedziałam się, że sam krem niewiele może zdziałać, ale dieta, duża ilość pitej wody, masaże i peeling do tego już tak. Chcę wyglądać po ciąży jak przed. P. powiedział, że i tak będzie mnie bardzo kochać nawet jak będę wyglądać jak zebra (widziałam takie brzuszki).
Mam niesamowite zachcianki kulinarne. Raz sięgam po słodkie owoce i jagodzianki, potem sięgam po kwaśne ogórki i pikantnego paprykarza. I jem praktycznie non stop, przez co boję się wejść na wagę. Bazarki są teraz takie kolorowe. Pełno tam malin, czereśni, agrestu, bobu. Można znaleźć jarmuż z którego robię pyszny koktajl z dodatkiem banana i jabłka lub gruszki.
Odechciało mi się pić kawę. Nie mam ochoty już na produkty mleczne. Teraz przeważnie mam chęć na warzywa i owoce.


Wizytę u lekarza zarezerwowaliśmy na 6 lipca. Zarówno Ja i P. nie możemy się doczekać, aż usłyszymy bicie serduszka naszego maleństwa. Bardzo bym chciała dostać zdjęcie USG na którym będę widziała coś więcej niż plamkę. Pragnę zobaczyć te małe rączki, nóżki, główkę i brzuszek.
P. wyjechał na weekend na wyjazd z kolegami z pracy. Ja musiałam zrezygnować ze wszelkich wyjazdów.
Teraz siedzę sama w mieszkaniu, przygotowując się do egzaminu z Matematyki Dyskretnej, który mam za tydzień.
Tęsknię za P. nawet, gdy wyjeżdża tylko na weekend. Pusto tu bez niego. P. w tym tygodniu zrobił nam placki, czym mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Były bardzo smaczne, choć robił je po raz pierwszy. Postanowił, że się nauczy kilku podstawowych przepisów, by mi pomagać w kuchni, gdy dziecko się urodzi. Czy on nie jest kochany? Moje maleństwo będzie miało najlepszego tatę na ziemi!

Alicja w Krainie Czarów

Zabraliśmy z P. Natalkę (3,5 letnią córeczką B.) na musical pt. "Alicja w Krainie Czarów" do Teatru Muzycznego Roma z okazji dnia dziecka. Mała dostała od nas czapkę z złoto-brokatową koroną, daszkiem i napisem Princess oraz program przedstawienia z płytą z muzyką.





Było magicznie, było zabawnie. Natalka siedziała cały czas wpatrzona w Alicję. Gdy na koniec rozpłakała się, bo chciała do mamy, zaproponowałam jej pójście na lody. P. mi wypomniał, że przekupuje dziecko i miał rację. Będę musiała się jeszcze dużo nauczyć.

Będziemy mieli dziecko!

Wraz z P. postanowiliśmy, że zaraz po ślubie postaramy się o dziecko. Przed ślubem zrobiłam niezbędne badania, przyjmowałam kwas foliowy i multiwitaminy dla kobiet według zaleceń lekarza. Na spotkaniach w poradni małżeńskiej dowiadywaliśmy się jak dzięki metodzie NPR kontrolować przebieg ciąży i skąd mieć pewność, że w niej jestem.
Cóż, nie sądziliśmy, że pójdzie nam tak gładko.
Od prawie początku fazy lutealnej miałam podejrzenia, że tworzy się we mnie nowe życie. Notowane temperatury były znacznie wyższe od tych w poprzednich cyklach, zaczęły mnie boleć piersi, byłam rozdrażniona i śpiąca. Po trzech dniach od spodziewanej miesiączka zrobiłam test, który wyszedł pozytywny. Dwa dni później zrobiłam dwa kolejne testy innych firm, już nie z porannego moczu, które wyszły również pozytywne.


Zaraz poszukałam dobrego szpitala w pobliżu i zapisaliśmy się na konsultację z ginekolog-położnik. Lekarz była dla nas bardzo wyrozumiała i miła. Zbadała mnie i zrobiła mi pierwsze USG na którym zobaczyliśmy naszą kruszynkę (to ta mała kuleczka wewnątrz dziury).


Potwierdziła nam, że jestem w 6 tyg i 1 dniu ciąży (ciąża liczy się nam od 3 maja!). Nie mogę uwierzyć, że w lutym będę mamą i, że P., będzie tatą!
Bardzo dbam o nasze maleństwo. Staram się zdrowo odżywiać, codziennie biorę suplementy diety i czytam o ciąży, porodzie i macierzyństwie.
Powiedziałam już w pracy. Z racji na mój odmienny stan nie będę mogła prowadzić dalszych warsztatów w Hamburgu, bo nie powinnam latać samolotem.
Najprawdopodobniej do porodu nie uda nam się wyprowadzić z kawalerki, w której obecnie mieszkamy (powierzchnia 23m2). Nie wiem jak zmieścimy tu łóżeczko, fotelik, wózek dziecka. Z P. już obmyślamy różne kombinacje, a każda z nich ma swoje wady.
I jeszcze mamy jeden problem, finansowy. Najprawdopodobniej dostanę bardzo niski zasiłek macierzyński od ZUSu. Jeżeli tak będzie to ledwo co nam starczy na życie i na pewno nie kupimy sobie mieszkania.
Mam nadzieję, że się to wszystko jakoś ułoży.